2.08.2013
Rozdział 1
- Zapomniałem, mam coś dla ciebie. - czarnowłosy mężczyzna wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko kryjące w swoim wnętrzu złotą bransoletkę - Proszę. - przysunął ją przed sam nos młodego chłopaka, z oczekiwaniem wpatrując się w delikatną twarz, która po chwili ukazała zdziwienie wymieszane z radością.
- Jeeeju dziękuję. - szeroki uśmiech rozkwitł na perlistych wargach, a ich właściciel wyciągnął łańcuszek - Naprawdę. Będzie mi pasować do włosów. - śmiech rozwiał pozostałości niepewności.
- Mam nadzieję, że się podoba... - Sangwoo przystawił kieliszek do ust, aby dopić małą ilość wina, po czym spojrzał na swojego kochanka - Co powiesz na jakiegoś drinka u mnie? - takie pytanie zdziwiło młodzieńca, który nigdy nie bywał w domu bruneta.
- Oczywiście, że się podoba... Ja? Z chęcią...
Zaledwie niecałe dwa wyrazy wystarczyły, aby wysoki mężczyzna zawołał do stolika kelnera, wręczył mu od razu pieniądze i z uśmiechem na twarzy podniósł się z siedzenia, wyciągając przed siebie zadbaną dłoń.
- W takim razie chodźmy.
- Dobrze. - dwudziestolatek schował prezencik do kieszeni spodni upychając przy tym jednocześnie swój telefon, a następnie skierował się do najlepszego samochodu jaki mógł istnieć.
- I jak obiad? - wraz z pytaniem większa dłoń trafiła na dużo mniejsze kolano, a wynajęty kierowca nacisnął pedał gazu.
- Cudowny. - czarnooki nie przestawał się uśmiechać, czując się na każdym kroku dopieszczany.
- No to świetnie.
Brzoskwiniowe kosmyki zostały rozwiane na boki, aby nie przysłaniały oczu, dzięki czemu Taemin mógł spojrzeć w równie smoliste tęczówki. Mężczyzna zgarnął dwa pasma włosów i pokręcił nimi, pokazując rząd białych zębów, na co młodszy podniósł swoje palce oraz przejechał nimi po jego dłoni, by chwilę później przystawić ręce do swojego własnego policzka.
- Uwielbiam cię no.
- Ja ciebie bardziej. - chłopak oblizał swoje wargi, a do tego celowo zaczął mruczeć, by pobudzić swojego partnera. W końcu nikt nie robił tego tak wspaniale jak on.
- Cieszę się bardzo. - ciemnooki podrapał drobne kolano, w zamian słysząc głośniejszy pomruk. Nie mogąc się powstrzymać nachylił się i musnął gładki policzek.
- Nie będę przeszkadzał? - młodszy 'kociak' nadal trzymał sporą dłoń przy twarzy, uważając ją za swoją własność.
- Ależ skąd? Ty? Niby w czym?
- Okej. - niegłośny chichot ucichł wraz z zatrzymaniem się wozu.
- No i jesteśmy.
- To idziemy.
Oczom młodego chłopaka ukazała się ogromna willa z przepięknym ogrodem, o który dbał sztab ludzi. Ciekawe, nowoczesne wykończenie ścian budynku zdawało się potęgować jej bogactwo, dodając do tej okolicy ogromnego urozmaicenia. Lee miał na swoich nogach obcisłe białe spodnie będące standardem w jego profesji, a na klatkę piersiową zarzucił kontrastującą koszulkę wraz z czarną skórą. Buty, które były dosyć duże, na wzór wojskowych jeszcze bardziej wysmuklały chude kostki.
Biznesmen objął swój kąsek ręką w pasie i ruszył do domu, nie tracąc przy tym swojego wdzięku.
- Czuj się jak u siebie...
- Postaram się.
- Chodźmy do salonu. - spragniony czegoś mocniejszego, skierował ich do salonu, w którym o dziwo znajdował się młody domownik - O Minho, jesteś...
- Ano. - brunet spojrzał na przybyszów, wychylając nos znad interesującej książki. Uniósł brew, zlustrował jasnowłosego kilka razy i aż zamrugał sobie nie dowierzając, natomiast jego obiekt zerknął wyżej pytającym wzrokiem chcąc uzyskać parę odpowiedzi.
- Taeminie, to mój syn Minho. - bez ogłady objął szczelniej wąską talię - Minho to Taemin... I myślę, że będzie dość częstym gościem w naszym domu...
- Ahm... Okej. Hej. - ciekawski wzrok utkwił na przystojniaku, który wpadał nie jednemu w oko.
- Hej. - podniósł rękę witając się w powietrzu sympatycznie.
Zarówno ojciec jak i syn patrzyli się na siebie, ale żaden nie miał ochoty przerywać swoich poprzednich czynności, tak więc młodszy wrócił do czytania, a starszy pociągnął chłopaka do barku, sadzając go na krześle.
- Więc czego byś się napił?
- To co polecasz. - zaśmiał się, wpatrując w ręce wyciągające jakąś butelkę.
- Ah... No dobrze. - Choi cmoknął czoło Taemina, po czym zgarnął whisky, na co jego syn prychnął sobie pod nosem.
- Podobne do tego co piliśmy miesiąc temu.
- Hmm... Rzeczywiście. - mężczyzna zamyślając się, rozlał alkohol nie tylko do szklanek z lodem, część trafiła na jego palce.
- Czekaj, wylałeś... - dwudziestolatek ujął wilgotną dłoń i bez krępacji wsunął palce do ust, zlizując z nich resztki cieczy, robiąc to w sposób nadzwyczajnie seksowny.
- Jakiś ty kochany. - mruknął sobie biznesmen, będąc jednocześnie obserwowany przez syna.
- Pyszne whisky. - oblizał się, łapiąc za szklankę.
- W takim razie co powiesz na dopicie go w mojej sypialni...? - na tę propozycję Minho pokręcił jedynie głową, czując wewnętrzną frustrację.
- Wezmę również swojego drinka.
Taemin zakręcił biodrami, wymijając bruneta. Skierował się do olbrzymich drzwi, za którymi kryła się wręcz królewska sypialnia. Młody Choi spojrzał zdziwiony zaczynając się zastanawiać jak ktoś taki młody może polecieć na czterdziestotrzyletniego faceta.
Po zamknięciu drzwi chłopak postawił naczynia na stoliku, przy którym został od razu objęty od tyłu, a jego szyja znalazła sobie adoratora, nie dającego jej odetchnąć nawet na sekundę.
- Yhm... - zadowolony wyciągnął ręce za siebie, łapiąc nimi większe łopatki.
- Stęskniłem się za tobą, wiesz? - ciepłe dłonie wsunęły się pod koszulkę, przejeżdżając po całej powierzchni klatki piersiowej.
- Ja bardzieeej... - wymruczał niższy z nich, po czym się zaśmiał - Bo się udusisz...
- Przy tobie i tak się uduszę.
- Ah tak... - kiedy jego plecy były już całe obejmowane, pozwolił sobie na przejechanie paznokciem wzdłuż mostka mężczyzny, za co został popchnięty na łóżko i przyparty do pościeli.
Brunet wodził dłońmi po całym torsie, pomrukując sobie wraz ze swoim kochankiem, który rozpoczął drapanie jego karku, a dodatkiem do tego było rozchylenie nóg na boki, pobudzające ich obu. Sangwoo w mgnieniu oka podsunął przeszkadzającą mu koszulkę do góry i stopniowo obcałowywał płaski, blady brzuch uginający się pod jego działaniem, natomiast jego właściciel westchnął sobie dosyć donośnie. Odetchnął, pociągając drobne ciało do siadu i zsunął z ramion kurtkę, zajmując się po krótkiej chwili również koszulką rzuconą gdzieś na podłogę.
- Seksownie w niej wyglądasz, strasznie. - wymruczał Lee, bawiąc się niewielkim guzikiem drogiej marynarki.
- Za to ty wyglądasz seksownie we wszystkim, wiesz?
- Dziękuję. - wymruczał dwudziestolatek, czując jak jego ramiona są dopieszczane. Zebrał się w sobie i pozbył się marynarki mężczyzny, po czym zbliżył język do jego ust, przejeżdżając nim po dolnej powierzchni.
- Nie ma za co... - złączył ich usta w dość zachłannym pocałunku, gdyż tygodniowa przerwa dała się obydwu we znaki. Chłopak swoimi smukłymi dłońmi nieustannie pozbawiał Sangwoo garderoby, a ten nie mógł się zaspokoić tym dotykiem - Mówiłem ci już, że masz idealne dłonie?
- Ty bardziej... A tors? - uśmiechnął się kusząco, uciskając pierś palcami - Tak okrutnie seksownie zadbany...
- Mimo wszystko uważam, że wyglądasz lepiej. - bardziej dojrzały śmiech rozbiegł się po pokoju, a chudzielec wylądował na poduszkach, dostając w prezencie masę pocałunków na brzuchu.
- Ahm... - jego oddech przyspieszył, kiedy pasek od spodni poleciał sobie gdzieś za pościel.
- Mój kociaczek no. - Choi wsunął język w pięknie wyrzeźbiony pępek, zsuwając dżinsy z wąskich bioder, które chętnie pomagały poprzez uniesienie.
Brunet przygryzł jeden bok słysząc głośniejsze westchnięcie. Uśmiechnął się, natychmiast przejeżdżając opuszkami po bokserkach. Kiedy jego partner zaciskał palce na pościeli, on już pociągał za gumkę od bielizny. Stopniowo zaczął zajmować się jego sutkami, drażniąc je to ustami, to palcami, niekiedy paznokciami. Nie przestawał oczywiście pocierać krocza ciemnookiego, pomrukując sobie przy tym nieustannie. Znali się może miesiąc, ale oboje czuli, że ich ciała odnajdują spełnienie jak przy nikim innym. Razem mieli ochotę na siebie, więc nie tracili zbytnio czasu.
Brzoskwiniowowłosy z każdą sekundą spinał mięśnie, zaciskał palce na wszystkim co znajdowało się w pobliżu, a jego głos rozchodził się od sypialni aż po kuchnię, przed którą teoretycznie był długi korytarz i salon. Minho czytając książkę coraz bardziej ze zirytowaniem przewracał strony, nie mogąc uwierzyć, że tak młody chłopak, który może mieć każdego spędza czas z jego własnym ojcem. Gdy miał już rzucić wszystko i po prostu wyjść, nagle nastała błoga cisza.
- Spragniony byłem, nigdy dość... - westchnięcie młodszego oznajmiło, że osiągnął swoje spełnienie i teraz całkiem spokojnie może się wyłożyć, nie zważając na nic więcej.
- Ależ ja nic nie mówię. - Choi naciągnął na nich granatową, satynową pościel i pogłaskał kochanka po głowie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)